Tradycyjny szlak Annapurna Circuit prowadzi z Beshi Sahra aż do Pokhary. Jeszcze jakiś czas temu był to jeden z najlepszych szlaków trekkingowych w Nepalu. Władze zdecydowały jednak, że w ramach rozwoju tego regionu i polepszenia jakości życia jego mieszkańców zostaną na szlaku wybudowane drogi. Pozwalają one dojechać z jednej strony do Manang a z drugiej do Jomsom. Miało to ułatwić ludziom dostęp do pracy, edukacji, itd. W konsekwencji doszło też do zmiejszenia atrakcyjności tego szlaku w oczach turystów, ponieważ znaczna jego część zastąpiła zakurzona przez przejeżdżające jeepy droga (szczególnie na odcinku Mukhinat – Pokhara).

Przyjemność z chodzenia w kłębach kurzu jest raczej mała. Do tego przejście całego szlaku zajmuje około 3 tygodnie. Dlatego wiele osób decyduje się ominąć te nieprzyjemne odcinki i skraca szlak. My również, szczególnie ze względu na ograniczony czas, zdecydowaliśmy się przejść jedynie część trasy, tak żeby wystarczyło nam 2,5 tygodnia urlopu z całą podróżą. Jak najlepiej skrócić trasę i zaplanować samodzielnie przejście Annapurna Circuit w 10 dni? Oto trasa, którą przeszłam początkiem października 2019 i z chęcią zrobiłabym to ponownie – bez przewodnika i bez tragarzy.


Cała trasa jest zaznaczona na mapie maps.me znajdującej się na końcu artykułu. Możesz wyświetlić ją na komputerze lub ściągnąć do swojej aplikacji maps.me.


Dojazd z Katmandu do Chame

Swoją himalajską przygodę zaczęliśmy od wydostania się z Katmandu, gdzie musieliśmy załatwić potrzebne do przejścia szlaku Annapurna Circuit pozwolenia. Żeby przejść w 10 dni najpiękniejszą część Annapurna Circuit musieliśmy dostać się do Chame. Większość firm wmawiała nam, że potrzeba na to dwa dni. Jeden na odcinek z Katmandu do Beshi Sahar a drugi z Beshi Sahar do Chame. Prawda jest jednak taka, że jeżeli da się radę spędzić cały dzień w samochodzie to można ją zrobić w jeden dzień. Jak? Trasę z Kathmandu do Chame opisałam dokładnie w tym wpisie:

Jak dojechać z Katmandu do Chame?

* Wysokość, długość trasy, czas przejścia, różnica wysokości
Dane liczbowy dotycząc trasy są jedynie poglądowe. Informację o długości trasy brałam zawsze z maps.me. Czas przejścia trasy jest przybliżony i obejmuje cały odcinek pokonany danego dnia razem z przerwami. Wysokości, na których znajdują się poszczególne miejscowości różnią się nieznacznie w zależności od źródła, dlatego podawałam te najczęściej powtarzające się. Różnica wysokości to zazwyczaj też informacja z maps.me – nie zawsze zgadza się ona jednak 1:1 z różnicą pomiędzy wysokościami, na których znajdują się dane miejscowości.


Dzień 1: Chame (2670m) – Upper Pisang (3300m)

długość trasy: 14km | czas: 6h | różnica wysokości: 630m *

Podróż z Katmandu do Chame zajęła nam cały dzień, dlatego do Hotel Eagle Eye dotarliśmy bardzo późno. Zanim zjedliśmy kolację w była już 22:00, a trzeba było podzielić się jeszcze dwoma łazienkami na 8 osób. Dlatego następnego dnia wyszliśmy na szlak dopiero koło 9:00. Jak się później okazało, stało się to raczej regułą podczas naszych pierwszych dni trekkingu 😉

Chame (2670m) – Bratang (2850m)

6,3 km | 1:40h | 180 m*

Trasa między Chame a Bratang była bardzo przyjemna, chociaż pierwszy dzień z plecakiem na plecach dawał się lekko we znaki. Na tej wysokości początkiem października można było spokojnie iść w krótkim rękawku i krótkich spodenkach. Nawet jeżeli rano powietrze wydawało się dość świeże, naprawdę szybko nagrzewało się od słońca. Pierwszy krótki przystanek zrobiliśmy w Bratang po 1:40 h trekkingu. Miejsce to słynie z sadów jabłkowych znajdujących się zaraz przy szlaku. Jest tam też jeden teahouse z piekarnią i małym barem, gdzie można kupić coś do picia, a także jabłka, cinnamon rolls, dounaty. Są tam też toalety, źródełko z wodą i ławki, na których można odpocząć.

Alternatywne trasy

Ponieważ z Chame do Upper Pisang prowadzi cały czas przejezdna żwirowa droga, zostały miejscami stworzone alternatywne ścieżki, które pozwalają omijać drogę (tak zwane, NATT – New Annapurna Trekking Trail). Są one bardzo dobrze zaznaczone na maps.me ciemną przerywaną linią. Muszę jednak przyznać, że początkiem października podczas całej drogi mijały nas może dwa samochody. Dlatego czasami widząc, że ścieżki przez las prowadzą raz pod górę raz w dół (można to poznać po zygzakach na maps.me), szliśmy jednak drogą dla jeepów.

Annapurna Curcuit w 10 dni
Wodospad Nepal Annapurna Circuit
Nepalskie dzieci w Chame
wioska Chame w Nepalu

Bratang (2850m) – Dhikur Pokhari (3060m)

4,4 km | 1-1,5 h | 210 m *

Wychodząc z Bratang można od razu udać się na jedną z tych alternatywnych tras. Zaraz przy wyjściu z wioski po lewej stornie znajduje się droga, która prowadzi w dół rzeki a następnie przez most. W październiku 2019 była ona zamknięta, prawdopodobnie z powodu dużej ilości wody w rzece. Dobrze się jednak stało, że nią nie poszliśmy ponieważ normalna droga prowadziła przez dość imponujący wywiercony w zboczu góry korytarz.

Następna w kolejności alternatywna trasa na tym odcinku jest co prawda w jednym miejscu bardzo stroma, ale prowadzi przez przyjemny iglasty las oraz przez dodatkowy wiszący most. Po pokonaniu największego podejścia w lesie znajduje się budka z piciem i przekąskami, a gdy wychodząc na krótko z lasu przecinaliśmy drogę znajdowało się tam małe prowizoryczne stoisko z pamiątkami.

Annapurna Circuit w 10 dni
Pamiątki Nepal Annapurna Circuit
Annapurna Circuit w 10 dni

Dhikur Pokhari (3060m)

Kolejny przystanek zrobiliśmy w Dhikur Pokhari. Miejscowość jest naprawdę warta zobaczenia. Wszystkie teahouse’y są bardzo kolorowe i wyróżniają się na tle otaczających je szaro-brązowych skał. Dodatkowo z tarasów na ich dachach roztacza się piękny widok na okolicę i przy dobrej pogodzie na Annapurnę II. Na jedzenie na szlaku zazwyczaj trochę się czeka, ponieważ teahouse’y są rodzinnym małym biznesem, a jedzenie w nich jest robione na świeżo. My jedliśmy w Chitwan Roof  Top Restaurant i cała przerwa zajęła nam ok 1,5h (od 13:30-14:00) przy 6 osobowej grupie. Miejsce warte polecenie, jedzenie było bardzo dobre, a widok z tarasu na górze budynku naprawdę warty pokonania kilku dodatkowych schodków.

Dhikur Pokhari
Annapurna Curcuit w 10 dni

Dhikur Pokhari (3060m) – Upper Pisang (3300m)

3,3 km | 1 h | 240 m *

Kolejnym etapem było przejście z Dhikur Pokhari bezpośrednio do Upper Pisang, które zajęło nam godzinę. Wychodząc z Dhikur Pokhari trzeba uważać, którą trasę się wybierze. Jeżeli wychodząc z wioski na pierwszym rozdrożu pójdziecie drogą dla jeepów skręcając w lewo, to poprowadzi was ona w dół doliny do rzeki i dojdziecie do Lower Pisang. Jeżeli pójdziecie w prawo, będziecie szli jedną z alternatywnych tras wzdłuż zbocza prosto do Upper Pisang. Zdecydowanie polecam tą drugą trasę. Po pierwsze ze względu na widoki, które z góry prezentują się znacznie lepiej. A po drugie ze względu na dalszą trasę – jeżeli idąc następnego dnia w kierunku Manang chcecie przejść przez Ghyaru i Ngawal to zaczynając z Upper Pisang będziecie już 100 m wyżej.

Upper Pisang (3300m)

Upper Pisang jest przyklejone dosłownie do stromego zbocza, z którego zwisają budowane przy każdym teahouse’ie tarasy. Roztacza się z nich niesamowity widok na dolinę oraz Annapurnę II.  Jest tutaj bardzo dużo miejsc z noclegami – warto znaleźć taki z wystawionym w stronę doliny tarasem albo jadalnią, żeby podziwiać krajobraz. My spaliśmy w Hotel Royal Alpine i było to pod względem atmosfery najlepsze miejsce na szlaku.

Na samej górze wioski znajduje się buddyjska świątynia, do której postanowiliśmy się przejść. Wewnątrz można w spokoju chłonąć wyjątkową atmosferę i pomedytować. Zaraz obok znajduje się też duża biała stupa, a z tarasu przed świątynią roztacza się piękny widok na Annapurnę II. Przy wyjściu z wioski można też zakręcić kolorowymi młynkami modlitewnymi.

Annapurna Curcuit w 10 dni
Klasztor w Upper Pisang
Klasztor w Upper Pisang
Klasztor w Upper Pisang

Dzień 2: Upper Pisang (3300m) – Mungii (3450m)

16 km | 7,5 h | 50 m

Udając się w dalszą drogę z Upper Pisang można wybrać jeden z dwóch szlaków. Pierwszy prowadzi przez Lower Pisang, czyli schodzimy w dół doliny do drogi i wzdłuż rzeki podążamy nią w kierunku Manang. Drugi, prowadzi zboczem góry przez Ghyaru i Ngawal. Zdecydowanie polecam ten drugi szlak szczególnie ze względu na aklimatyzację – obie wioski położone są powyżej 3 500 m. n.p.m.

Upper Pisang (3300m)  – Ghyaru (3800m)

5,2 km | 2 h (10:00-12:00) | 500m *

Na tym odcinku czekało nas pierwsze z czterech najcięższych podejść na całym szlaku. Początkowo zaczyna się całkiem niewinnie. Jednak szlak przed samym Ghyaru to już nie przelewki. Zygzak pod górę ciągnie się przez 1,5 km a różnica wysokości to ponad 400m. Było to pierwsze miejsce, gdzie przydały mi się kijki. Mniej więcej w połowie drogi znajduje się mały sklepik z przekąskami, napojami i źródełkiem z wodą. Wcześniejsze źródełko zaznaczone na maps.me było w październiku 2019 nieczynne.

Gdy już dotarliśmy cali mokrzy i totalnie zmęczeni do Ghyaru zrobiliśmy sobie tam dłuższą przerwę. W wiosce dostępnych jest kilka teahouse’ów z restauracjami. My wybraliśmy Yak Ru Hotel i zrobiliśmy sobie tam ok. 2h przerwy, jedliśmy całkiem dobrą zupę czosnkową i piliśmy herbatę z imbirem. Było to pierwsze miejsce na szlaku, gdzie można było kupić ser z jaka – polecam wielbicielom serów twardych o wyrazistym smaku. Z Ghyaru można w bezchmurne dni podziwiać z tarasu widokowego lub z dachów restauracji widok na Annapurnę II.

Annapurna Curcuit w 10 dni
Annapurna Curcuit w 10 dni
Ghyaru Nepal

Ghyaru (3800m) – Ngawal (3660 m)

5,1 km | 1,5 h (14:00- 15:30) | 140 m *

Kolejny odcinek prowadzi już przez dużo surowszy krajobraz. Przestały otaczać nas zielone iglaki i żółte trawy a zaczęły szaro-brązowe skały. Wraz ze wzrostem wysokości i upływem czasu spadała też temperatura. Do tego napłynęły ciężkie chmury i zaczęła mocno wiać. Wszyscy musieliśmy się ubrać i założyć jeszcze nieużywane czapki i rękawiczki. Mniej więcej w 1/3 drogi ze szlaku widzieliśmy po lewej stronie w dole ruiny Ghale Dzong – zamku rodu, który kiedyś władał tym regionem. Po drodze mijaliśmy też wieżę z kamieni obwieszoną nepalskimi flagami, obok której znajdowało się małe miejsce na postój z ciepłymi napojami i przekąskami. Pogoda zdecydowanie się pogorszyła, dlatego bez dłuższy przystanków szliśmy dalej prosto do Ngawal. Dopiero tam zrobiliśmy kolejny postój.

Ngawal z daleka wygląda trochę jak miasto widmo. Widać tylko szkielety opuszczonych kamiennych budynków, często pozbawionych dachów. Nie jest to zbyt zachęcający widok. Większość mieszkańców opuściła wioskę w poszukiwaniu pracy. Pozostali tylko właściciele teahouse’ów. Dopiero wchodząc w głąb wioski widać, że jej część jeszcze żyje. Jest tam kilka miejsc z noclegami, a także klasztor buddyjski, duża kolorowa gompa i stupa na szczycie wzgórza.

Annapurna Circuit w 10 dni
gompa Ngawal Nepal
ruiny Ghale Dzong Nepal
stupa Ngawal Nepal

Ngawal (3660 m) – Mungii (3450 m)

5,5 km | 1,5 h (16:00 – 17:30) | 251 m *

Z początku zakładaliśmy, że zostaniemy w Ngawal na noc, żeby spędzić więcej czasu na wysokości powyżej 3 500 m n.p.m. i lepiej się zaaklimatyzować. Cała trasa poszła nam jednak dość sprawnie i ponieważ była dopiero 14:00 zdecydowaliśmy się po krótkiej przerwie w Hotel Mount View pójść dalej do Braki. Dalszy szlak prowadzi w większości w dół prosto do drogi i płynącej przy niej rzeki. Czym niżej się schodzi, tym więcej zieleni pojawia się znowu na około. Po drodze po prawej stronie mija się też bardzo ciekawe formacje skalne, które kształtem przypominają trochę te z Kapadocji.

Po ok 1h trekkingu doszliśmy w końcu do pierwszej miejscowości na szlaku czyli Mungii. Jest to bardzo mała wioska, składająca się dosłownie w 2-3 budynków, chociaż niedługo się to zmieni, ponieważ na jej początku stoją już szkielety dwóch nowych. Teoretycznie mieliśmy iść dalej do Braki, ale gdy stanęliśmy naprzeciwko bardzo przyjemnie wyglądającego teahouse’u o nazwie Munji Lodge & Bakery z tablicą ogłaszającą dostępność burgerów wege i z mięsem jaka, wszyscy jednogłośnie zdecydowaliśmy, że powinniśmy tam zostać na noc. Była to wyjątkowo udana decyzja. Po pierwsze ze względu na świetne jedzenie i miłą obsługę, a po drugie ze względu na fakt, że z Mungii można dojść bezpośrednio do Ice Lake.

Jeżeli zostaniecie na noc w Ngawal możecie też udać do Manang przez Chulu, czyli wioskę z której roztacza się podobno niesamowity widok na masyw górski o tej samej nazwie.

Annapurna Circuit w 10 dni
Annapurna Circuit w 10 dni
Annapurna Circuit w 10 dni

Dzień 3: Mungii (3450 m) – Ice Lake (4635m) – Manang  (3519m)

15,3 km | 8 h (8:30 – 16:30) | 93m (między Mungii a Manang) *

Następnego dnia część z naszej grupy zaplanowała wejście na Ice Lake, natomiast druga część poszła bezpośrednio do Manang i zrobiła sobie tam dzień przerwy. Na Ice Lake opłaca się wejść z dwóch powodów: ze względu na aklimatyzację oraz ze względu na piękne widoki ośmiotysięczników. Niestety tego dnia pogoda po raz pierwszy nas zawiodła i jezioro było otoczone chmurami, ale na szczęście po drodze widoki na dolinę były niesamowite. Cała wprawa poszła nam bardzo sprawnie. Muszę  jednak przyznać, że chyba zbyt szybko pokonaliśmy tą trasę. Po zejściu z Ice Lake do Manang po raz pierwszy zmagałam się z bardzo mocnymi bólami głowy praktycznie przez cały wieczór. Od tego  momentu zaczęły się moje zmagania z symptomami choroby wysokościowej.

Mungii (3459m) – Ice Lake (4635m)

5,8 km | ok. 4 h (8:45-12:45) | 1168m *

Tak jak wspominałam, z Mungii jest szlak prowadzący bezpośrednio do Ice Lake. Dlatego zostawiliśmy swoje plecaki w Munji Lodge & Bakery i udaliśmy się tam zaraz po śniadaniu. Ice Lake znajduje się na wysokości 4635m n.p.m. Różnica wysokości wynosi zatem więcej niż kilometr, dlatego jest to świetny trekking aklimatyzacyjny. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę z tego, że droga na górę jest bardzo wymagająca – wąska, kamienista i bardzo stroma. Jest to drugie z moim zdaniem czterech najcięższych podejść na szlaku. Zarówno na odcinku pod górę jak i w dół kijki bardzo ułatwiły mi wspinaczkę, dlatego polecam je zabrać ze sobą.

W czasie drogi do jeziora zrobiliśmy jeden dłuższy przystanek na herbatę mniej więcej w połowie szlaku w Ice Lake Restaurant. Dojście tam zajęło nam ok. 2h. Można tam ogrzać się w środku, kupić wodę w butelkach, ciepłe napoje i jedzenie. Nie ma dostępu do bieżącej wody. Kolejny odcinek do jeziora to ok. 1,5h. O ile na dole szliśmy w krótkim rękawku o tyle na tym odcinku przypadły się już kurtki, a nawet rękawiczki i czapki. Chwilami padał nawet śnieg, nie wspominając już o pozbawiającym równowagi wietrze. Na odcinku między restauracją a jeziorem widzieliśmy pierwszego i jedynego sępa, przelatującego tuż obok nas – warto było robić co chwilę przystanki i się rozglądać 😉

Ponieważ różnica wysokości jest dwukrotnie większa niż dzienna zalecana wysokość, trzeba dokładnie obserwować reakcję swoje organizmu. Nie należy pokonywać szlaku zbyt szybko, nawet jeżeli pozwala na to kondycja, ponieważ może to zaostrzyć objawy choroby wysokościowej. Do tego na ostatnim odcinku powietrze jest odczuwalnie rzadsze, więc oddycha i idzie się ciężej.

Ice Lake Restaurant
Ice Lake Annapurna Circuit
Annapurna Circuit w 10 dni
Ice Lake Restaurant

Ice Lake – Mungii

5,6 km | 1,5 h (13:00- 14:30) | 1168m *

Niestety w ten jeden jedyny dzień pogoda zdecydowanie nam nie dopisała i chociaż nasz gospodarz pocieszył nas rano, że na pewno nie będzie padać, chmury otoczyły jezioro i zasłoniły podobno zapierającą dech w piersiach panoramę. Na szczęście zadowolenie z wejścia na szczyt było nieporównywalnie większe niż chęć zobaczenia pięknych widoków. Nie było w związku z tym sensu spędzać przy jeziorze więcej niż 20 min. i po krótkim odpoczynku od razu udaliśmy się w drogę powrotną.

Będąc w Laosie na trekkingu w dżungli pewna Francuzka powiedziała mi, że „wchodzenie pod górę jest ciężkie, ale schodzenie na dół niebezpieczne”. Schodząc z Ice Lake nie mogłam zapomnieć o jej słowach. Zejście z jeziora jest naprawdę bardzo strome i niebezpieczne. Łatwo stracić równowagę  na wysypanej drobnymi kamieniami ścieżce, szczególnie jeżeli nie ma się kijków. Mimo to droga w dół poszła nam zadziwiająco sprawnie. Schodzą szybkim tempem in nie robiąc żadnych dłuższych przystanków po 1,5h byliśmy już z powrotem w Mungii.

Ice Lake Annapurna Circuit
Ice Lake Annapurna Circuit
Annapurna Circuit w 10 dni
Ice Lake Annapurna Circuit

Mungii (3459m) – Manang (3519m)

3,7 km | 1 h (15:30-16:30) | 93 m *

Po zjedzeniu obiadu w Munji Lodge & Bakery i odebraniu plecaków ruszyliśmy w dalszą drogę do Manang. Szlak prowadzi wzdłuż rzeki drogą dla jeepów, która kończy się w Manang. Po drodze przechodzi się przez Braka – małą wioskę z kilkoma teahouse’ami. Z tamtąd można też dojść do Ice Lake, udać się na dodatkowy trekking do Milarepas’ Cave lub odwiedzić Braka Gompa. Znajduje się tam też w Himalaya Lodge jedna z niewielu na szlaku saun oraz check-point, w którym policja turystyczna sprawdza pozwolenia na trekking.

Manang

Do Manang dotarliśmy na tyle późno że w lepszych i bardziej znanych teahouse’ach przy szlaku ciężko już było o nocleg. Nawet jeżeli były jeszcze dostępne miejsca to chcieli za nie znacznie więcej niż przedpołudniem. Na szczęścia druga część naszej grupy nie poszła na Ice Lake i dotarła do Manang znacznie wcześniej rezerwując nam nocleg w Nilgiri Guesthouse. Tego dnia nie byliśmy już w stanie ruszyć się poza ciepłe wnętrze domu naszego gospodarza i wieczór spędziliśmy odpoczywając. Był to pierwszy i jedyny dzień kiedy padał deszcz.

Manang to chyba największa i najbardziej turystyczna wioska w regionie. Wiele osób wybiera to miejsce na zrobienie przerwy. W okolicy jest kilka ciekawych miejsc do odwiedzenia. Jednym z nich jest Praken Gompa. Mieszka tam mniszka, nazywana 100 rupee monk, która kontynuuje tradycję swojego ojca polegającą na dawaniu przybywającym do niej wędrowcom błogosławieństwa za 100 rupii (teraz chyba więcej).  Można też udać się w okolice Gangnapurna Lake oraz do znajdujących się niedaleko punktów widokowych. W Manang w niektórych teahouse’ach są też organizowane seanse filmowe dla turystów.

Manang to też ostatnie miejsce, do którego dochodzi droga dla jeepów. Dlatego tutejsze sklepy będą znacznie lepiej zaopatrzone niż w kolejnych wioskach. Można tutaj jeszcze kupić takie rzeczy jak pamiątki, kijki, rękawiczki. Najważniejsze jednak to zaopatrzyć się w brakujące leki. Wyżej nie będzie już takiej możliwości. Podobno w Himalayan Rescue Association znajdującej się również w Manang codziennie o 15:00 lekarze wolontariusze organizują rozmowy o bezpieczeństwie na szlaku. Nie miałam okazji w tym spotkaniu uczestniczyć, ale nawet jeżeli już się one nie odbywają, to na pewno można się tam udać o innej porze, żeby dowiedzieć się więcej o chorobie wysokościowej. Takiej spotkania na pewno mają miejsce w Katmandu.

Milarepas Cave Bratang
Annapurna Circuit w 10 dni
Manang Annapurna Circuit

Dzień 4: Manang (3519m) – Tilicho Base Camp (4200 m)

14 km | 6,5 h (9:30 – 16:00) | 750m *

Planując trekking na szlaku Annapurna Circuit wzięliśmy oczywiście też pod uwagę kilka dni zapasu. Dodatkowo pokonując trasę w pierwsze 3 dni bardzo sprawnie, nie śpiąc w Ngawal ani nie robiąc dnia przerwy w Manang (lub tak jak druga część grupy rezygnując z wejścia na Ice Lake), zyskaliśmy dodatkowych kilka dni. Postanowiliśmy je wykorzystać na trekking do Tilicho Lake – czyli najwyżej położonego jeziora na świecie. Miejsce to okazało się naprawdę niesamowite. Widoki po drodze oraz nad jeziorem należą to jednych z najpiękniejszych jakie widziałam podczas całych 10 dni na Annapurna Circuit. Pomimo, że jest to tylko szlak poboczny, uważam że go za obowiązkowy punkt programu.

Optymalnie jest zaplanować sobie na trekking do Tilicho Lake dodatkowe 3 dni. Taka wyprawa to świetny sposób na aklimatyzację, ponieważ zarówno jezioro jak i Tilicho Base Camp znajdują się na wysokości ponad 4 000 m n.p.m. Jeżeli jednak nie macie tych kilka dni zapasu, żeby się tam udać, możecie iść dalej tradycyjną trasą do Yak Kharka albo Churi Ledar i tam spędzić  noc.

Nie pamiętam dokładnego miejsce ale co najmniej od Shree Kharka żadna osoba z naszej grupy nie miała zasięgu przez 3 dni. Ponieważ nigdzie nie było też działającego internetu, oznaczało to brak kontaktu ze światem zewnętrznym. Warto wziąć to pod uwagę i uprzedzić bliskich żeby się nie martwili.

Poniżej znajdziecie ogólne informacje dotyczące tego odcinak. Dokładny opis jak najlepiej zorganizować trekking do Tilicho Lake, dostać nocleg w Tilicho Base Camp oraz dwie przykładowe trasy znajdziecie tutaj:
trekking do Tilicho Lake

Manang (3519m) – Shree Kharka (4000 m)

8,4 km| 3,5 h (9:30-13:00) | 517 m *

Po zrobieniu z rana zakupów w Manang ruszyliśmy w stronę Tilicho Base Camp, pozostawiając za sobą już na dobre resztki cywilizacji. Od tego momentu nie było już szerokiej drogi dla jeepów prowadzącej wzdłuż rzeki, a zaczęły się wąskie, często strome kamieniste ścieżki przyklejone do zbocza góry z przyprawiając o zawrót głowy przepaścią po lewej stronie.

Naszym pierwszym przystankiem była wioska Khangsar, gdzie zatrzymaliśmy się na herbatę. Znajduje się w niej kilka teahouse’ów, więc można zaplanować tam też nocleg. Kolejny odcinek, czyli z Khangsar do Shree Kharka, był bardziej wymagający niż poprzedni i zazwyczaj prowadził po górę. Po drodze mijaliśmy Khangsar Gompa – czerwony klasztor buddyjski położony zaraz przy szlaku. Z tego miejsca dzieliły nas od Shree Kharka jeszcze dwa strome podejścia, po których pokonaniu zatrzymaliśmy się na zasłużoną przerwę. Na tej wysokości na szlaku niestety potrawy stają się coraz bardziej ubogie pod względem składników i wszystkie smakują bardzo podobnie.

Shree Kharka (4000 m) – Tilicho Base Camp (4200 m)

6 km | 2 h (14:00 – 16:00) | 241 m *

Po przerwie ruszyliśmy dalej. Trasa z Shree Kharka do Tilicho Base Camp była zdecydowanie jedną z najniebezpieczniejszych podczas całego trekkingu. Idzie się tutaj przez większość czasu przez osuwisko skalne (ang. landslide area). Po jednej stronie mieliśmy strome zbocze pokryte drobnymi kamieniami, a po drugiej przepaść. Dodatkowo na tych wąskich ścieżkach trzeba uważać na obładowane różnymi bagażami konie i osły  próbujące za wszelką cenę iść jak najbliżej ściany.

Cała trasa okazała się bardzo wymagająca, szczególnie że poprzednio dnia część z nas pokonała jeszcze bardziej wymagające podejście do Ice Lake. Dlatego gdy tylko za kolejnym zakrętem na horyzoncie zobaczyłyśmy z Karoliną pierwsze budynki, odetchnęłyśmy z ulgą. Czekało na nas jednak jeszcze jedno wyzwanie: znalezienie w Tilicho Base Camp noclegu. Pierwszy teahouse był pełny po brzegi, na szczęście w drugim załapaliśmy się na ostatnie miejsca w pokoju wieloosobowym. Niestety nie zawsze ma się takie szczęście i czasami dostanie noclegu w tej bazi graniczy z cudem.

Tilicho Base Camp
Annapurna Circuit w 10 dni
Khangsar Gompa Nepal
Annapurna Circuit w 10 dni

Dzień 5: Tilicho Base Camp (4200 m) – Tilicho Lake (4919 m) – Tilicho Base Camp (4200 m)

10,8 km w obie strony | 6,5 h (9:00-12:30; 14:00- 15:30) *

Po śniadaniu w Tillicho Base Camp zostawiliśmy tam swoje plecaki i udaliśmy się nad jezioro. Trasa sama w sobie nie jest łatwa, znajduje się na niej kilka stromych podejść. Jedno szczególnie zapadło mi w pamięci, ponieważ wymagało pokonanie zygzaka o długości 640m i różnicy wysokości 150m. Było to trzecie moim zdaniem najcięższe podejście na całym szlaku Annapurna Circuit. Na szczęście po jego pokonaniu od jeziora dzieliło nas tylko 45 min, marszu a trasa była już znacznie przyjemniejsza.

W końcu dotarliśmy na miejsce. Przy samym jeziorze znajduje się mała restauracja. Serwują głównie ciepłe napoje. Nie ma tam bieżącej wody ani toalety. W tym miejscu roztacza się niesamowity widok na jezioro oraz otaczające je góry. Zrobiliśmy sobie tam półtoragodzinną przerwę na herbatę i podziwianie krajobrazu. Droga powrotna do Tilicho Base Camp poszła nam bardzo sprawnie i w 1,5h byliśmy już w obozie, gdzie spędziliśmy kolejną noc.

Wychodząc nad jezioro bardzo wcześnie rano może udać się bezpośrednio po zejściu do obozu w dalszą drogę do Shree Kharka i tam spędzić noc. Jeżeli nie potrzebujecie dodatkowego odpoczynku to zaoszczędzicie w ten sposób jeden dzień.

Annapurna Circuit w 10 dni
Annapurna Circuit w 10 dni
Tilicho Lake Annapurna Circuit
Annapurna Circuit w 10 dni

Dzień 6: Tilicho Base Camp (4200 m) – Shree Kharka (4000 m)

6 km | 2 h (14:00 – 16:00) | 241 m *

Ponieważ część z nas miała za sobą trzy dni pod rząd naprawdę ciężkiego trekkingu, zdecydowaliśmy że przed powrotem na szlak i ruszeniem w stronę przełęczy zrobimy sobie jeden dzień przerwy. Po śniadaniu udaliśmy się więc z Tilicho Base Camp z powrotem do Shree Kharka. Pomimo, że jest to bardzo mało atrakcyjna wioska okazało się, że ciężko było dostać tam nocleg. Udało nam się wynegocjować w Hotel Tilicho Peak tak zwany Sunny Room, czyli oszkloną werandę, w której normalnie śpią tragarze i przewodnicy. Było to jedyny wolny pokój w dwóch znajdujących się w Shree Kharka teahouse’ach.

Dzień 7: Shree Kharka (4000 m) – Churi Ledar  (4200m)

12 km | 4,5 h (7:00 – 11:30) | 394 m *

Wraz z rosnącą wysokością coraz ciężej było o noclegi. Jako 6 osobowa grupa byliśmy tego świadomi. Musieliśmy zaczynać trekking znacznie wcześniej, żeby wyżej nie musieć spać w jadalni albo namiotach. Dlatego po zjedzeniu na dworze śniadania, część naszej grupy wyruszyła już o wschodzi słońca w stronę Churi Ledar, zanim jeszcze 30 śpiących w jadalni osób, które poprzedniego dnia nie załapały się na normalny nocleg, zdążyło wstać.

Trasa  z Shree Kharki do Churi Ledar była przyjemna i oferowała wiele pięknych widoków. Poszliśmy szlakiem, który prowadzi przez Upper Khangsar, gdzie znajduje się kilka (chyba niezamieszkałych) budynków i rozciąga piękny widok na okoliczne szczyty. Kawałek dalej znajduje się punkt widokowy, który na długo pozostanie mi w pamięci (jest zaznaczony na mapie na końcu artykułu). Jest tam wysunięta nad przepaścią płaska skała niczym z Króla Lwa, z której rozciąga się widok na całą dolinę. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę w Nirvana Restaurant, żeby dokończyć wcześniej niedojedzone śniadanie i napić się herbaty.

Później po drodze mijaliśmy jeszcze Raju Restaurant (akurat było zamknięte) i kilka innych teahouse’ów w Yak Kharka (4000m). Tutaj śpi większość podróżników. Ponieważ wyszliśmy tak wcześnie z Shree Kharka, nie mieliśmy potrzeby robienia po drodze dłuższego postoju na odpoczynek lub jedzenie i udaliśmy się prosto do Churi Ledar. Jest to mniej popularna miejscowość niż Yak Kharka, dlatego bez problemu znaleźliśmy tam nocleg dla całej szóstki i spędziliśmy resztę dnia na odpoczynku.

Dlaczego wybraliśmy nocleg w Churi Ledar?

Ponieważ następnego dnia chcieliśmy już spać w Thorong High Camp (4830m). Gdybyśmy spali w Yak Kharka (4000m) musieliśmy kolejną noc spędzić w Thorong Phedi (4550 m), ponieważ 830m różnicy wysokości to zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień. Jeżeli zdecydujecie się na taką trasę to możecie kolejnego dnia z Thorong Phedi udać się na przełęcz i bezpośrednio do Ranipauwa na drugą stronę góry. Różnica wysokości będzie znacznie przekraczała dozwoloną normę, ale tego samego dnia zejdziecie już dużo niżej (3770m). Jest to dość długa trasa, ale jeżeli wstanie się odpowiednio wcześnie, to jest ona do zrobienia w ciągu jednego dnia. Podobno nie śpiąc w Thorong High Camp zmniejsza się też ryzyko wystąpienia choroby wysokościowej, której symptomy nasilają się wraz z czasem spędzonym na dużej wysokości.

Gdy dotarliśmy do Churi Ledar było jeszcze bardzo wcześnie, więc teoretycznie moglibyśmy tego dnia pójść dalej do Thorong Phedi i tam też spędzić noc. Różnica wysokości wynosiłaby wtedy ponad 700m. Następnego dnia nie moglibyśmy jednak udać się bezpośrednio na przełęcz, ponieważ różnica wysokości między Thorong Phedi (4550 m),  a Thorong La Pass to ponad 800 m. Przekraczanie normy dwa dni pod rząd zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem. Można ewentualnie z Thorong Phedi wejść kolejnego dnia tylko do Thorong High Camp, tam spędzić noc aklimatyzując się i następego dnia przejść przez przełęcz – nie pomoże to jednak zaoszczędzić czasu.

Annapurna Circuit w 10 dni
Annapurna Circuit w 10 dni
Churi Ledar Nepal
Annapurna Circuit w 10 dni

Dzień 8: Churi Ledar (4200m) – Thorong High Camp (4830m)

6 km | 2,5h (8:00-10:30) | 656 m *

W drodze do Thorong High Camp wyjście z samego rana jest również bardzo ważne, ponieważ na wysokości 4830m n.p.m jest jeszcze ciężej o nocleg. Plusem jest fakt, że trasa tego dnia była bardzo krótka. Minusem natomiast wysokość, która ze względu na rzadkie powietrze utrudniała oddychanie. Dlatego też w zależności od kondycji oraz organizmu pokonanie tego odcinka może potrwać dłużej niż 2,5h. Dobrze jest wyjść możliwie jak najwcześniej, żeby nie musieć się spieszyć, ale mimo to dostać miejsce noclegowe.

Churi Ledar (4200m) – Thorong Phedi (4450 m)

4,9 km | 1,5 h | 325 m *

Odcinek ten poszedł nam zadziwiająco dobrze. Trasa była przyjemna i w miarę prosta.  W jednym miejscu jest rozstaj dróg, na którym można zdecydować, czy chce się iść wiszącym metalowym mostem (w lewo) czy zejść niżej do rzeki i przejść starym drewnianym (w prawo). Zaznaczyłam to miejsce na mapie znajdującej się na końcu artykułu. Wybraliśmy nieświadomie tą drugą opcję i na widok stanu w jakim był drewniany most zwątpiliśmy, czy na pewno chcemy przez niego przechodzić. Ponieważ zawrócenie oznaczało iście pod górę, powoli pojedynczo przeszliśmy na drugą stronę na szczęście bez żadnych problemów. Mimo wszystko, żeby nie dodawać sobie drogi pod górkę lepiej skręcić w lewo i przejść metalowym mostem.

Ostatni odcinek przed Thorong Phedi to kolejne osuwisko skalne (ang. landslide area), podobne do tego na trasie do Tilicho Base Camp. Miałam jednak wrażenie, że to było bardziej niebezpieczne. Leżały na nim większe kamienie i zbocze było miejscami bardziej nachylone. Sama zresztą widziałam raz spadające kamienie i musiałam poczekać zanim przejdę. Na tym odcinku trzeba szczególnie uważać, obserwować i nasłuchiwać.

Thorong Phedi Nepal
Annapurna Circuit w 10 dni
Thorong Phedi Nepal
Thorong Phedi Nepal

Thorong Phedi (4450 m) – Thorong High Camp (4830m)

1,2 km | 1 h | 348 m *

Gdy dotarliśmy do Thorong Phedi koło 9:00 wszystko było jeszcze (albo już?) zamknięte i w wiosce nie było żywej duszy. Przeszłam się tylko z ciekawości po okolicy i zajrzałam do otwartych pomieszczeń. Wyglądało na to, że jest tam sporo miejsc do spania. Nic w tym zresztą dziwnego, ponieważ jest to bardzo popularne miejsce noclegowe na szlaku, często wybierane zamiast Thorong High Camp (albo jak tam nie ma już miejsca;)

Po krótkiej przerwie udaliśmy się w dalszą drogę. Przed nami było zdecydowanie najcięższe podejście w ciągu całego trekkingu. Ten krótki odcinek zajął mi godzinę. A wszystko przez niesamowicie strome zbocze i rozrzedzone powietrze. Przez ostatnich kilkadziesiąt metrów, kiedy widziałam już na horyzoncie budynki Thorong High Camp robiłam przerwę co 5 kroków żeby uregulować oddech i chwilkę odpocząć.

Na miejsce dotarliśmy około 10:30 i okazało się, że na szczęście były jeszcze wolne dwa trzyosobowe pokoje. Ale były to jedne z ostatnich wolnych pokoi. Jak się później dowiedzieliśmy ludzie przychodzący po nas spali już w wieloosobowych pokojach, w jadalni albo w namiotach… Jak dokładnie wyglądały warunki w Thorong High Camp i czy jest się czego bać pisałam tutaj.

Ze względu na wczesną porę skorzystaliśmy z okazji i wybraliśmy się jeszcze na punkt widokowy obok obozu. Naprawdę warto się tam wspiąć, podziwiać panoramę i zrobić kilka fantastycznych fotek. Resztę dnia spędziliśmy w jadalni grając w kraty, czytając i jedząc. Wieczorem jadalnia jest bardzo zatłoczona (ludzie zajmują sobie miejsca do spania), dlatego dobrze jest przyjść wcześniej i zarezerwować sobie miejsce.

Thorong Phedi Nepal
Annapurna Circuit w 10 dni
Annapurna Circuit w 10 dni
THORONG HIGH CAMP

Dzień 9: Thorong High Camp (4830m) – Thorong La Pass (5416m) – Ranipauwa (3770m)

13 km | 6,5 h (8:00 – 14:30) | 1748 m *

Sytuacja z wyjściem z samego rana wyglądała tutaj podobnie jak na Tilichio Lake. Wiele osób było już o 3:00 w drodze na przełęcz idąc po ciemku z czołówkami. Podobno punkt widokowy koło obozu to świetne miejsce na oglądanie wschodu słońca. Nam po zjedzeniu dzień wcześniej zamówionego śniadania udało się wyjść koło 8:00.

Thorong High Camp (4830m) – Thorong La Pass (5416m)

3,8km | 1,5 h | 540 m *

Droga na przełęcz zajęła nam 1,5h. Szlak nie był bardzo wymagający, ale wysokość dawała się we znaki odbierając siłę. Męczący był też fakt, że na szlaku było sporo ludzi. Jest to jedyne przejście przez przełęcz na drugą stronę, więc zbierają się tutaj wszyscy z okolicznych szlaków. Momentami robiło się naprawdę ciasno, do tego stopnia, że szliśmy gęsiego jeden za drugim, a ścieżki są za wąskie żeby kogoś wyprzedzić. Dodatkowo pojawiły się całe grupy rowerzystów i od czasu do czasu przejeżdżały konie wiozące na szczyt tych, którzy nie dali rady dojść tam o własnych siłach. Po drodze na przełęcz jest jeden teahouse, w którym można odpocząć i kupić coś do jedzenia i do picia.

Odcinek przed przełęczą jest dość płaski i na horyzoncie widać cały czas koniec szlaku. Sprawia to wrażenie jakby za każdym następnym zakrętem miała być już przełęcz. Takich punktów jest sporo, więc nie róbcie sobie za szybko nadziei 😉 Na szczęście za jednym z zakrętów widać w końcu Thorong La Pass i można poczuć niesamowitą satysfakcję ze zdobycia podobno najwyżej położonej na świecie przełęczy.

Bezpośrednio na Thorong La Pass jest mały teahouse, w którym można kupić głównie gorące napoje. Po środku przełęczy stoi tablica informacyjna obwieszona tysiącem kolorowych nepalskich flag modlitewnych. Wszyscy oczywiście robią sobie przy niej zdjęcia, więc jest kolejka a ludzie zmęczeni trekkingiem wpychają się jeden przed drugiego. Warto zaplanować sobie na szczycie ok. 30 min.

Thorong La Pass Nepal
Annapurna Circuit w 10 dni
Thorong La Pass Nepal
Annapurna Circuit w 10 dni

Thorong La Pass (5416m) – Ranipauwa (3770 m)

9,3 km | 4 h (10:30- 12:00, 13:30-14:30) | 1747m *

Po zrobieniu zdjęć na przełęczy oraz krótkim odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę. Na tym odcinku trzeba pokonać ponad 1700m różnicy wysokości, co oznacza że szlak idzie cały czas bardzo stromo w dół. Nie dajcie się zwieść, że jest to łatwiejsze niż wchodzenie pod górę – trzeba naprawdę bardzo uważać i patrzeć pod nogi, żeby nie stracić równowagi. Kijki są tutaj niezbędne. Uważać trzeba też na rowerzystów, ponieważ zjeżdżają oni tym samym wąskim szlakiem, którym schodzi się na dół. Strome zbocze sprawia, że jadą naprawdę szybko. Często poziom trudności szlaku przerasta ich umiejętności – nie panują na wyboistej drodze nad rowerem i nie potrafiąc odpowiednio zahamować.

Po 1,5h szybkiego schodzenia dotarłyśmy z Karoliną do pierwszych zabudowań (ok. 4200m). Jest tam kilka restauracji, więc zrobiłyśmy sobie w jednej z nich, Hotelu Chabarbu, przerwę. W każdej było sporo ludzi więc na jedzenie czekałyśmy około godziny. Jest to jedyne miejsce na odcinku Thorong La Pass – Ranipauwa, oferujące bardzo podstawowe noclegi. Naszym celem tego dnia była jednak Ranipauwa. Miejscowość tą dzieli od Hotelu Chabarbu ok 1 h marszu. Jest tam duży wybór różnych noclegów i restauracji – po kilku dniach spędzonych w surowych warunkach, tam w końcu można poczuć znowu powrót do cywilizacji. Zajęło nam chwilę znalezienie odpowiedniego (szczególnie cenowo, bo w Ranipauwa nie obowiązuje już zasada spania za darmo i płacenia tylko za jedzenie.) miejsca, ale zdecydowaliśmy się na The Path of Dream.

Annapurna Circuit w 10 dni
Annapurna Circuit w 10 dni
Annapurna Circuit w 10 dni
Ranipauwa Nepal

Dzień 10: Ranipauwa (3770 m) – Jomsom (2720 m)

17 km | 5h (10:00 – 15:00) | 1106m *

Muktinath Temple

Przed wejściem do Ranipauwa znajduje się duży kompleks buddyjsko –hinduskich świątyń noszący nazwę Muktinath Temple. Jest to od wieków miejsce pielgrzymek Hindusów z dwóch powodów. Po pierwsze wydobywa się tam ze szczeliny w ziemi woda oraz gaz ziemny, co ma być symbolem połączenia wszystkich 4 żywiołów. Po drugie w okolicy znajduje się wiele skamieniałości, które zdaniem wyznawców hinduizmu są bezpośrednią manifestacją boga Vishnu.

Wybrałam się tam z samego rana po śniadaniu. Wstęp jest wolny, trzeba tylko przemóc się do ponownego wchodzenia pod górę. Ponieważ w Nepalu byliśmy w czasie Dasain, czyli najważniejszego święta w roku, okolica była pełna ludzi. Na terenie świątyni znajdują się baseny z wodą, w której ludzie się kąpią (nawet przy bardzo niskich temperaturach) w ramach religijnego rytuału. Można udać się na taras widokowy z dużymi posągiem buddy i pięknym widokiem albo obejrzeć wnętrze jednej z mniejszych świątyń. Szczególnie ciekawa była Shaligram Temple ze względu na dużo trzymanych tam skamieniałości.

Muktinath Temple Nepal
Muktinath Temple Nepal
Muktinath Temple Nepal
Annapurna Circuit w 10 dni

Ranipauwa (3770m) – Jomsom (2720m)

Z Ranipauwa wyszliśmy dość późno, ponieważ po drodze robiliśmy jeszcze na stoiskach z lokalnymi wyrobami zakupy. Jest tam wiele stoisk z pamiątkami, głównie skamieniałościami z rzeki Kali Gandaki oraz z szalikami z wełny jaka. Co i gdzie najlepiej opłaca się kupować w Nepalu pisałam tutaj.

Szlak początkowo jest dość przyjemny i zupełnie niewymagający. Idzie się przez większość czasu z górki od jednej wioski do drugiej. Część trasy prowadzi poboczem asfaltowej jezdni – to ta mniej przyjemna część, ponieważ trzeba uważać na przejeżdżające samochody. Czasami można ją ominąć wybierając alternatywne szlaki zaznaczone na maps.me przerywaną linią. Ranipauwa jest pierwszą miejscowością na szlaku, do której dochodzi przejezdna droga.  Dlatego można stamtąd dojechać do Jomsom również autobusem.

Annapurna Circuit Amonity
Ranipauwa Annapurna Circuit
Ranipauwa Annapurna Circuit
Ranipauwa Annapurna Circuit

Gdy dochodzi się w końcu do ostatniego odcinka wiodącego przy rzece Kali Gandaki zaczyna się robić jeszcze mniej przyjemnie. Idzie się żwirową drogą po której jeżdżą jeepy i autobusy zostawiające  za sobą niesamowite kłęby pyłu albo korytem rzeki gdzie wieje bardzo mocny wiatr, który momentami nie pozwala normalnie oddychać. Tutaj dopiero przydały się buffy i maseczki do osłonięcia buzi. Gdy dotarliśmy do Jomsom mieliśmy dosłownie czarne od pyłu twarze.

Dla mnie był o jeden z najmniej przyjemnych odcinków, a uczucie zmęczenia potęgował fakt, że nie zatrzymywaliśmy się ani razu na dłuższą przerwę i pokonaliśmy całe 17 km na raz. Doszło do tego trochę przez naszą nieuwagę, ponieważ zamiast szlakiem przez Lupę poszliśmy wzdłuż drogi w kierunku Kagbeni a następnie alternatywnym szlakiem, omijając tym samym to ostatnie miasteczko na drodze do Jomsom. Dlatego radzę ten odcinek dobrze sobie zaplanować i pilnować trasy, bo na maps.me jest zaznaczonych wiele różnych szlaków.

annapurna_circuit-44
annapurna_circuit-132
annapurna_circuit-133
annapurna_circuit-130

Jomsom

Wchodząc do miasta najpierw przechodzi się przez jego starą część, która podczas naszej wizyty wyglądała trochę na wymarłą. Wszystko było pozamykane i na ulicach nie było prawie żadnych ludzi. Dopiero przechodząc przez most na drugą stronę rzeki, gdzie znajduje się przystanek autobusowy i  lotnisko, zaczyna się więcej dziać. Tam też zlokalizowana jest większość noclegów, kawiarni, sklepów i biur linii lotniczych. Część naszej grupy dojechała z Ranipauwa do Jomsom autobusem i po długich poszukiwaniach zarezerwowała nam noclegi w Hotelu Sunrise. Jak się okazało była to najtańsza ale zarazem też bardzo dobra pod względem jakości opcja. Po raz pierwszy od początku wyprawy mieliśmy prywatną łazienkę. O bardziej lub mniej polecanych noclegach na szlaku, a także o cenach za nie pisałam tutaj.

Opcjonalnie:

Dzień 11: Jomsom (2720 m) – Marpha (2650 m) – Jomsom (2720 m)

12,4 km (w sobie strony) | 3 h *

Trasę na Annapurna Circuit zaplanowaliśmy sobie ze sporym zapasem (duży plus samodzielnego trekkingu) i pomimo, że dołożyliśmy do niej trekking na Tilicho Lake, został nam na koniec jeszcze jeden dzień. Wykorzystaliśmy go na trekking do niedaleko położonej miejscowości Marpha. Trasa jest w większości płaska i idzie wzdłuż rzeki. Drogę uprzykrzał nam niestety kolejny dzień z rzędu niesamowicie silny wiatr. Szczególnie popołudniami jest to charakterystyczny element pogody tego rejonu.

annapurna_circuit-138
annapurna_circuit-134
annapurna_circuit-136
annapurna_circuit-144

Marpha słynie ze swoich sadów jabłkowych. Jest tam bardzo dużo sklepów z sokami i konfiturami, a w restauracjach sprzedaje się cydr i szarlotkę. Można się tam przespacerować wąskimi uliczkami między tradycyjnymi nepalskimi budynkami z kamienia, których dachy pokryte są wieloma warstwami równo ułożonego drewna. W Marphie znajduje się też na wzgórzu klasztor buddyjski z ciekawą świątynią i szkołą dla młodych mnichów.

W Jomsom spędziliśmy zatem dwie noce. Nie jest to jednak zupełnie konieczne, ponieważ Jomsom poza kilkoma kawiarniami i sklepami nie oferuje nic ciekawego. Gdyby wcześniejszy powrót był możliwy, zdecydowanie chętniej spędziłabym jeden dzień więcej w Pokhara. Niestety mieliśmy już kupione bilety na samolot i nie mogliśmy przełożyć naszego lotu na dzień wcześniej, ponieważ nie było wolnych miejsc. Woleliśmy jednak dla pewności mieć jeden dzień zapasu, żeby w razie czego nie przegapić samolotu.

annapurna_circuit-140
annapurna_circuit-143
annapurna_circuit-137
annapurna_circuit-142

 

Trasa z Jomsom do Katmandu

Tradycyjny szlak Annapurna Circuit kończy się w Pokhara. To właśnie tam zmęczeni tułaczką po kamienistych ścieżkach Himalajów wędrowcy powinni zakończyć swoją przygodę. Jednak w celu skrócenia trasy i ominięcia części, która podobnie jak trasa z Ranipauwa do Jomsom wiedzie wzdłuż zakurzonej drogi, można z Jomsom dostać się bezpośrednio do Pokhary samolotem. Stamtąd po przynajmniej jednym dniu odpoczynku pojechaliśmy autobusem do Katmandu. Jak wygląda powrót z Jomsom do Kathmandu w trybie przyspieszonym pisałam tutaj:

Jak dostać się z Jomsom do Katmandu?

Przydatne wskazówki: Annapurna Circuit na własną rękę

Bardzo możliwe, że nie przejmiecie mojego planu 1:1 i będziecie chcieli dopasować go pod siebie samodzielnie planując kolejne dni trekkingu. Dlatego poniżej spisałam kilka wskazówek, którymi sama kierowałam się przy ustalaniu trasy.

  • Porównując nasz czas przejścia poszczególnych odcinków z czasem podawanym na maps.me oraz w przewodnikach, muszę stwierdzić, że zawsze potrzebowaliśmy tego czasu mniej. W niektórych przypadkach nawet o połowę mniej. Dlatego radzę wam z dystansem podchodzić do informacji dot. czasu, ponieważ jest to kwestia bardzo indywidualna.
  • Zwracajcie uwagę na różnicę wysokości na pokonywanych odcinkach. Nie powinna być ona większa niż 500-600m. Ewentualnie może dochodzić do max 700 m ale nie dwa dni pod rząd.
  • Planując trasę powyżej Mangan trzeba szczególnie uważać na pokonywaną dziennie różnicę wysokości i nawet jeżeli ma się siłę i czas nie przekraczać zalecanych 500 – 600 m dziennie. Na wysokości powyżej 4000 m nie powinno się już brać pod uwagę żadnych sposobów na zaoszczędzenie czasu, które niosą za sobą chociażby najmniejsze ryzyko choroby wysokościowej.
  • Na dużych wysokościach, czym wcześniej rozpoczniecie z rana trekking, tym większa pewność że dostaniecie normalne miejsce do spania. Szczególnie w przypadku base campów jest to bardzo ważne.
  • Jeżeli jesteście ograniczeni czasowo urlopem albo kupionym już biletem na samolot zaplanujcie sobie trasę tak, żeby mieć 2 dni zapasu w razie czego. Zawsze może się zdarzyć taka sytuacja, że będziecie musieli ze względu na chorobę wysokościową wrócić kilkaset metrów niżej, żeby ustąpiły symptomy. Może się też zdarzyć, że samolot z Jomsom do Pokhara będzie miał dzień opóźnienia ze względu na złą pogodę.
  • Jeżeli chcecie na szlaku spotkać jak najmniej ludzi i omijać turystyczne miejsca, starajcie się spać w mniej popularnych miejscowościach, takich jak Churi Ledar, Mungii czy Ngawal i wybierać alternatywne a nie główne szlaki.
  • Pokonując kilka dni pod rząd ciężkie i wymagające odcinki pamiętajcie o zrobieniu sobie chociaż jednego dnia przerwy, np. w połowie szlaku.

Mapa: Annapurna Circuit w 10 dni

Na poniższej mapce zajdziecie wszystkie miejsca wspomniane w powyższym artykule. Jest na niej też zaznaczona dzień po dniu trasa, którą pokonałam w październiku 2019, teahouse’s, restauracje, miejscowości, punkty widokowe, notatki dot. szlaku oraz inne ważne albo warte zobaczenia miejsca. Pomoże wam ona zorientować się w terenie i zaplanować samodzielnie trasę na szlaku Annapurna Circuit. Jest to mapa, którą możecie ściągnąć do swojej aplikacji maps.me jako tzw. przewodnik i używać w trakcie swojego trekkingu na szlaku.

6

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.